Mieszkania deweloperskie nabywane są w większości za
gotówkę, ale coraz więcej osób inwestuje także w nieruchomości na wynajem,
kupując je na kredyt
Trzy z
czterech mieszkań sprzedanych w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku na
rynku deweloperskim kupione zostały ze środków własnych nabywców, wskazują dane
zawarte w najnowszym raporcie Narodowego Banku Polskiego. Tylko jedna czwarta kupujących
zaciągnęła na ten cel kredyt. Zbliżone wyniki przyniosła analiza sprzedaży nowych
mieszkań w tym samym okresie w siedmiu największych miastach w Polsce,
opracowana rok wcześniej.
22 mld zł wycofanych z lokat bankowych
Nowe
mieszkania kupowane są przede wszystkim z oszczędności, w tym ze środków
zgromadzonych na lokatach, które masowo są zamykane, bo nie przynoszą zysku. Statystyki
mówią, że tylko w 2017 roku o prawie 22 mld zł zmalała wartość bankowych lokat
gospodarstw domowych w naszym kraju. Ten kapitał inwestowany jest głównie w nieruchomości,
bo wynajem mieszkań bardziej się opłaca. Jest nawet na tyle dochodowy, że coraz
więcej osób decyduje się zaciągać kredyty na zakup nieruchomości w celach
inwestycyjnych.
Zainteresowanie
hipotekami rośnie, o czym świadczą dane zawarte w ostatnim raporcie Amron-SARFiN.
Pomimo wcześniejszych, pesymistycznych przewidywań, w 2017 roku sprzedaż
kredytów hipotecznych była najwyższa od 2011 roku. Duży udział mieli w tym
inwestorzy. Szacuje się, że już jedna trzecia mieszkań na rynku deweloperskim
kupowana jest pod wynajem, a prognozy analityków mówią, że osób inwestujących w
nieruchomości nadal będzie przybywać.
Coraz więcej zaciąganych zobowiązań
-
Utrzymujące się niskie stopy procentowe przekładają się na niższe oprocentowanie
kredytów. To zachęca do zaciągania zobowiązań, nie tylko na zakup nieruchomości
na własne cele mieszkaniowe, ale również inwestycyjnie – zauważa Tomasz
Sadłocha z Ochnik Development. Ekspert przyznaje, że trend wzrostu liczby zakupów
inwestycyjnych finansowanych z kredytu daje się zauważyć również wśród klientów
kupujących nieruchomości w projektach Dzielna 64 i Studio Centrum, prowadzonych
przez firmę w centrum Warszawy.
Na wyraźny wzrost
popularności hipotek wskazują też ostatnie dane rynkowe. W pierwszych
miesiącach tego roku popyt na kredyty hipoteczne był dużo wyższy niż rok
wcześniej. W styczniu ich sprzedaż była wyższa o ponad 7 proc., a w lutym aż o ponad
13 proc., licząc rok do roku.
Jeszcze
lepsza była końcówka 2017 roku. Grudzień ubiegłego roku pod względem sprzedaży
hipotek był lepszy od ostatniego miesiąca 2016 roku o ponad 33 proc. Wyniki podbił
wtedy dodatkowo zamykany program MdM. W całym 2017 roku indeks
popytu na kredyty mieszkaniowe był także sporo wyższy niż rok wcześniej, bo o prawie
13 proc., a wartość sprzedaży hipotek była najwyższa od sześciu lat. Podpisano
ponad 190 tys. umów kredytowych, prawie o 7 proc. więcej niż rok wcześniej.
Niższe
marże kredytowe
Rośnie też średnia wartość udzielanych kredytów. Do
zaciągania wyższych zobowiązań zachęca wzrost poziomu wynagrodzeń w naszym
kraju, ale także obserwowany w ostatnim czasie spadek ich oprocentowania. Dzieje
się tak dzięki obniżkom marż bankowych. Jak podają analitycy, średnia marża dla
kredytów z wysokim, 25 procentowym wkładem własnym kształtuje się obecnie na
poziomie 2,05 proc., a z 10 procentowym wkładem wynosi 2,31 proc. Podczas, gdy
sześć miesięcy temu było to odpowiednio 2,17 i 2,38 proc. Wcześniej marże
kredytowe rosły niemal nieustannie od 2012 roku, ale od sierpnia ubiegłego roku
możemy obserwować ich niewielkie, ale regularne obniżki.
Wysokość
oprocentowania kredytów hipotecznych z wysokim wkładem własnym wynosi dziś
średnio 3,8 proc. Składa się na nie marża bankowa i stawka WIBOR. Ta ostatnia
wpływa na poziom stóp procentowych, które od dawna utrzymują się na bardzo
niskim poziomie. I nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miało się
to zmienić. Przewodniczący RPP poinformował bowiem ostatnio, że
stopy pozostaną na obecnym poziomie nawet do 2020 roku. I do tego czasu niskie
oprocentowanie lokat nie będzie zachęcało do trzymania pieniędzy w bankach.
Wyższe ceny mieszkań
Rosnąca
średnia wartość zaciąganych kredytów, jak zauważa Tomasz Sadłocha, ma też
związek ze stabilnym, ale systematycznym wzrostem cen mieszkań. - Od połowy zeszłego
roku tempo podwyżek jednak przyspieszyło, co jest związane ze wzrostem kosztów
wykonawstwa i cen gruntów inwestycyjnych – wyjaśnia specjalista Ochnik
Development. - W skali roku mieszkania drożeją o kilka procent, ale można się
spodziewać dalszych wzrostów rzędu kilku i kilkunastu procent w zależności od lokalnego
rynku – dodaje Tomasz Sadłocha.
Podwyżki cen
mieszkań to nie tylko polska domena, tak dzieje się w większości krajów
europejskich. Stawki wyrównują teraz do poziomu sprzed ostatniego kryzysu. W
Polsce, gdzie podwyżki nie są jeszcze tak duże, jak w innych krajach ceny może
windować dodatkowo utrzymujący się od dawna ogromny popyt na mieszkania. Mimo, że
deweloperzy budują tak dużo, jak nigdy odkąd istnieje wolny rynek, nie nadążają
z produkcją. W rekordowym przedziale utrzymuje się, zarówno liczba oddawanych
mieszkań, rozpoczynanych inwestycji, jak i wydawanych pozwoleń na budowę. Sprzedaż
rośnie prawie o jedną piątą rocznie, ale cała nowa podaż natychmiast wchłaniana
jest przez rynek. Tak duże zainteresowanie zakupem mieszkań, przy ich
ewentualnym niedoborze może dodatkowo stymulować wzrost cen.
Autor: Tomasz Sadłocha, Ochnik Development
Więcej wiadomości na http://ochnikdevelopment.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz